Jak już wcześniej pisałam przy racuchach, placki są moim wyjściem awaryjnym gdy nie mam pomysłu na nic innego. Skoro moje dziecko lubi racuchy postanowiłam poeksperymentować z różnymi placuszkami. Na pierwszy ogień wypróbowałam placuszki jogurtowe.
Co potrzebujemy?
- 3/4 szklanki jogurtu waniliowego (można oczywiście wybrać inny smak)
- 1 szklanka mąki - 1/4 szklanki mleka
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/4 łyżeczki sody (jeśli nie masz nie panikuj, można to pominąć)
- jajko
- 2 łyżeczki cukru
- olej do smażenia
Receptura nie jest skomplikowana. Wrzucamy wszystko do miski i mieszamy aż uzyskamy jednolitą masę. Na rozgrzany olej łyżką kładziemy małe placuszki. Smażymy na złoto. Jak ktoś nie lubi tłuszczu to może odsączyć na ręczniku papierowym. Podajemy z czym nam się żywnie podoba, ja wybrałam dżem malinowy. Muszę przyznać że niebo w gębie, placuszki są bardzo delikatne i puchate. Mój mały też zajadał ze smakiem więc chyba zdały egzamin :)
Czas na placuszki bananowe.
Co potrzebujemy?
- 2 banany
- 2 jajka
- 6 łyżek stołowych wiórków kokosowych
- szczypta cynamonu
- olej do smażenia
Banany obieramy ze skórki i ugniatamy widelcem na papkę. Do miski wbijamy jajka, wsypujemy wiórki i szczyptę cynamonu. Mieszamy i mieszamy. Na rozgrzany tłuszcz łyżką kładziemy małe placuszki. Smażymy na złoto. Podajemy z tym co nam najbardziej odpowiada. Ja podałam z kremem czekoladowo-orzechowym (coś a la nutella) i posypałam odrobinę wiórkami kokosowymi.
Było tak pyszne, że brak słów. Takie placki są jedzeniem tak słodkim, że organizm po ich zjedzeniu dla równowagi domaga się zjedzenia ogórka kiszonego i śledzia.
Po raz kolejny mały Borsuk był zadowolony i zajadał aż mu się uszy trzęsły. Dla mnie placuszki są dobrą okazją by przemycić mu do jadłospisu jajko, którego normalnie w formie jajecznicy bądź sadzonej nie chce tknąć. Takie placuszki są kulinarnie bardzo plastyczne i można z nimi kombinować na wiele sposobów, zatem polecam małe kuchenne eksperymenty :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz