wtorek, 1 lipca 2014

Wypasione Leczo!

Uwielbiam leczo, o matko jest pycha! Przygotowywanie tego dania traktuję jak święto, samo cięcie składników już sprawia mi radość, a gdy po kuchni roznosi się pyszny paprykowo-pomidorowy aromat jestem w siódmym niebie ;)
Leczo, które wam za chwilę zaprezentuję, jest takie jak lubię najbardziej, czyli z wszystkim. Im większa różnorodność w garnku tym bardziej mi smakuje. Nie wiem na ile porcji, w każdym bądź razie troszkę ponad pół dużego garnka zajmuje, więc duuużo ;)


Co potrzebujemy:
- 3 papryki, po jednej z każdego koloru
- mały kabaczek
- pół tej dużej cukinii/kabaczka/cokolwiek to jest
- 2 cebule
- 4 małe kiełbaski myśliwskie
- 1/3 boczku wędzonego
- 2 puszki pomidorków
- szklanka wywaru (może być z kostki)

- sól, pieprz, papryka wędzona lub słodka lub jaka wam pasuje, bazylia, troszkę cukru jeśli zbyt cierpkie
- troszkę pieczarek (miałam kilka w lodówce to je wykorzystałam)
- Jak będzie mało gęste można dodać passaty lub koncentratu pomidorowego



Zaczynamy od cebulki, tniemy w piórka, szklimy na oliwie, solimy i pieprzymy.






Kroimy kiełbaskę i boczek.
Dorzucamy do cebulki.
Smażymy chwilę.
Wrzucamy do dużego garnka.




















Rozprawiamy się z naszą papryką, to znaczy pozbywamy się nasion i gniazd nasiennych. Pieczareczki tniemy w paski, czy jakoś wedle uznania. Wrzucamy na patelnię i chwilę przesmażamy. Dorzucamy do gara, w którym już czeka cebulka i mięsiwo.







 Paprykę tniemy w kostkę, paski czy jakie mamy widzimisie. Również chwilkę przesmażamy na patelni. Dorzucamy do naszego gara.



Kabaczek i połowa cukinii idą pod nóż, ale najpierw trzeba je umyć i obrać. Kroimy w kostkę, taką na kęs. Wrzucamy do gara.
 Dolewamy niecałą szklankę bulionu, albo tyle ile się chce, w zależności od tego czy ktoś lubi bardziej gęste czy mniej.
 Wrzucamy pomidorki z puszek do gara. Troszkę solimy, pieprzymy i na małym ogniu ma sobie pykać z 1h. Od czasu do czasu pomieszać żeby się nie przypaliło.


Dusimy, dusimy, co jakiś czas mieszamy. Po kuchni rozchodzą się smakowite aromaty. Gdy wszystkie składniki będą mięciutkie dokonujemy ostatnich zmian smakowych. Przyprawiamy wedle uznania, jak za cierpkie dwie łyżeczki cukru, mało słone to sól, lubisz ostrzejsze dodaj pieprzu lub ostrej papryki. Za rzadkie? Odrobina koncentratu lub passaty załatwi sprawę. Lubisz zioła to dodaj bazylię lub oregano, lub co lubisz. Ja dodałam bazylię i wędzoną paprykę.

Jak ciotka wikipedia rzecze:
"Leczo (węg. lecsó) potrawa węgierska, znana także na Słowacji, Ukrainie, w Niemczech, Czechach, Austrii, i Izrealu, rodzaj ragoût warzywnego z pomidorów i świeżej papryki duszonych na smalcu z dodatkiem wędzonej słoniny i z podsmażoną na złocisty kolor cebulą, doprawionych papryką w proszku.
Tak przyrządzone leczo podaje się na Węgrzech jako dodatek do potraw mięsnych np. kotletów schabowych, lub jako samodzielną potrawę. W tym drugim przypadku dodaje się często do niego w trakcie duszenia kiełbasę w całości lub w plasterkach. Można też tuż przed końcem duszenia wmieszać do lecza jajka, po jednym na osobę. Innym sposobem jest dodanie na początku duszenia ryżu, który gotując się zagęszcza potrawę.
Polsce leczo przyrządza się często na oleju i z dodatkiem cukinii lub bakłażanów, przez co zbliża się raczej do prowansalskiego ratatouille."

I wszystko jasne ;)
Życzę smacznego :) Ja dzisiaj napcham się aż pęknę, takie mam rubaszne plany na dzisiejszy dzionek.
Pozdrowionka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz